Egzamin z siedzenia w domu zdaję perfekcyjnie. W zasadzie szykuję się powoli do obrony doktoratu. Jestem społeczną jednostką wybitnie przystosowaną do narodowej kwarantanny. Nie mam najmniejszej potrzeby wyściubiania nosa poza dom, trochę tylko brakuje mi możliwości otworzenia balkonu. Ewentualnie podwórza - byłoby zupełnym wybawieniem i kropką nad "i" w kwestii nie-potrzeby opuszczania gniazda. Nie od dziś żyję raczej wirtualnie. Oraz w głowie. To drugie chyba od zawsze. Życie przeżywam. Jestem w środowisku naturalnym siedząc w fotelu, siedząc przy stole, siedząc w Instagramowym zsypie, chodząc po domu w zmiennym kierunku. To wyjścia stanowią odstępstwo od normy. Mówią, że trzeba wychodzić do ludzi. Sprawdzałam. Możliwe, że nie wiedzą co mówią, albo mówią do siebie. Z większości z tych prób wyszłam obronną ręką, choć i poturbowaną. Mam kilku ludzi, do których wychodzenie prawie nie boli. I prawie nigdy nie jest na siłę. Lubię ludzi, to musi być wyjaśnione. Nie przepadam z
Posty
Wyświetlanie postów z marzec, 2020
Słyszę głosy
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Mówią, żeby robić zakupy, bo trzeba wsparcia. Oraz, że nie. Mówią, że powinno się brać leki na alergię. Oraz, że nie. Mówią, że nie wolno mleka pić. Oraz, że pomaga na kaszel. Że trzeba się wspierać. Oraz, że ludzie to idioci. Pan Bóg jest bardziej w nas. Pan Bóg jest bardziej w kościele. Prezydent jest bohaterem. Prezydent jest idiotą. Nie warto panikować. Warto być panikarzem. Suplementować. Nie robić z siebie idioty. Nie ruszać się. Ruszać. Szykować na koniec świata. Szykować na lepsze czasy. Jest dobrze. Dobrze już nie będzie. W zasadzie dzień jak co dzień. Bo pewne rzeczy się nie zmieniają.