Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016
Największym problemem człowieka jest, gdy nie ma problemów. Wtedy szuka na siłę i robi z siebie durnia. Tak, nie bójmy się tego słowa, durnia. (Nie mylić z wariatem - o szczęściu wariackim będzie kiedy indziej) Rak, chłoniak, choroba nieuleczalna dziecka - tacy nie szukają problemu, takim w małych rzeczach dobrze.  A durny się wydurnia, durnemu źle. Pajacuje.
Świat wydawać się może znacznie piękniejszy, kiedy zamiast o śmierci myśli się o życiu. Ostatnim czasem ciężko bywało mi myśleć o życiu, z zupełnie nierozpoznanej przyczyny. Czasem nachodzi nas ten rodzaj myślenia, ot tak po prostu. Może z powodu swoistego trendu spoglądania w stronę celu, który ma wyznaczać rytm naszych działań? Właściwie ich bycie wyznaczać... modne to jest bardzo. I tak spogląda się w przód, bo w tył jakoś niepolitycznie i psycholog nie zaleca. I w końcu, jak się tak biegnie do przodu, to i myśl o mecie może się zdarzyć, może. Niby pozytywna to myśl, póki z dystansu porządnego. Gorzej, kiedy bardzo wcześnie z jakiegoś powodu, wyda się być nie-tak-odległa. Trochę się wtedy czuje ciężar butów, do biegania wyposażonych, ale na daną chwilę nie odbijają, nie amortyzują. Grzęzną. Stoi się tak z pełną świadomością, że i tak nic na to się nie poradzi przecież. Ani zatrzyma się życie, ani przyspieszy. Na głowie się stanie, na ręce jednej - nic się nie da zrobić. Cokolw

Czy istnieje fakt autentyczny?

Istnieje. Czy istnieje zatem nieautentyczny fakt? Ośmielam się uznać, że istnieje. Życiowe obserwacje pozwalają nawet uznać, że w wielu odsłonach i obliczach. Zatem, skoro nieautentyczny fakt ma prawo być i żyć, nierzadko życiem własnym i wymykającym się spod kontroli, wywód niniejszy jest obroną faktu autentycznego. Jego możność bytu nie odbiega wcale od absurdów, jakimi karmi nas życie. Dopuszczamy do istnienia prawa i zasady z etyką, logiką nie mające wspólnego nic. Czemu więc czepiać się faktu autentycznego? Dobrze się zastanówmy, zanim pozbędziemy się faktu autentycznego na dobre. Jak go zabraknie, może zabraknąć sposobu na odróżnienie nie- od au-. Szanujmy pielęgnujących żywotność faktów autentycznych. Są cenniejsi od purystów językowych.

jestem mam/ bywam miewam

Rzeczywistość jaka jest każdy widzi. I każdy po swojemu. To o rzeczywistości nie ma co gadać. Facebook o niej doniesie, mniej lub bardziej sensownie. O nierzeczywistości by warto. Z kolei tej ujawnienie nie musi być bezpieczne, bo jeszcze bardziej indywidualna, niż spojrzenie na rzeczywistość. I też często taka, że nie każdy jest gotów poznać. Naszą nierzeczywistość. Indywidualną. Ja lubię nierzeczywistość... jestem tam prezydentem, sterem, żeglarzem, okrętem - rządzę. Rzadko odpowiedzialnie, raczej nie. Maluję sobie co chce, gdzie chcę, jak chcę. Wszyscy się mnie słuchają. Dobrze mi tam bywa. Za dobrze. Tak przez chwile tylko tam jestem, bo... jednak dotyk nierzeczywistości jest jakby przezroczysty. Ciężko się na nim oprzeć, wesprzeć, dać objąć. Trzeba doceniać rzeczywistość, którą może nie rządzę, ale ją mam. Bo nie wiem, czy mam nierzeczywistość. Miewam. Uzależnia.