Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017
W kawie tak naprawdę piję zapach...
Czy to naprawdę chodzi o to, żeby gonić króliczka, nie złapać?  I jeśli o to chodzi, to o co właściwie w tym chodzi? Jak to jest, że ten podawany na tacy od razu kojarzy się jakoś z pasztetem z marchewką? Dlaczego właściwie w tej konkretnej sprawie nie szuka się odpoczynku, tylko wali prostą drogą w maraton dookoła świata? Tyle się na Ziemi robi dla ergonomii życia, a tu klops.  Klops z króliczka. Byłby, gdyby go dogonić. A tak, ani klopsa ani klapsa. Klapsy są niepopularne. Podobnie jak pasztet. E tam, szkoda gadać.
Tak bardzo nie lubię nosić ciapów. To najgorsze, co zdarza się na jesień - przymus zniewolenia stóp skarpetą i ciapem. Jest to też niezaprzeczalny znak zmian, które nieuchronnie z czasem mijającym muszą się pojawić. Zmiana kolorytu miasta. I nastroju na szarawy bardziej.  No i te stopy marznące i mrożące do głów.  Dobrze, że serce jakoś jeszcze po lecie trzyma temperaturę letnią... o gorącą w tę porę ciężko.