Tak bardzo nie lubię nosić ciapów. To najgorsze, co zdarza się na jesień - przymus zniewolenia stóp skarpetą i ciapem. Jest to też niezaprzeczalny znak zmian, które nieuchronnie z czasem mijającym muszą się pojawić. Zmiana kolorytu miasta. I nastroju na szarawy bardziej. 
No i te stopy marznące i mrożące do głów. 
Dobrze, że serce jakoś jeszcze po lecie trzyma temperaturę letnią... o gorącą w tę porę ciężko.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Który dałeś i zabrałeś

Rozmowy z i