In progres cd.
Pozwalaj sobie. Pozwalam.
"Nie posiadasz, ponieważ nie prosisz". Pozwolenie sobie magiczny przycisk dający dostęp do możliwości. Jak to się dzieje, że wyciągając rękę po dostępny stale cały potencjał wszechświata spodziewamy się raczej po niej dostać, niż coś na niej wynieść? Z dużą dozą prawdopodobieństwa skłonna jestem założyć, że częściej niż rzadziej do wyciągnięcia ręki w ogóle nie dochodzi. Żeby otrzymać coś od życia bezwzględnie potrzebna jest inicjatywa z naszej strony. Odbieramy sobie siłę uważając, że życie się po prostu wokół nas dzieje, a my padliśmy jego ofiarą. Prawda jest jednak taka, że decyzję o tym podejmujemy my. Nie świadomie, oczywiście, że z mnóstwa powodów. To, co chciałabym, żeby było zapamiętane to fakt, że w każdym momencie podejmujemy decyzję i nikt nie zabiera nam siły, jeśli sami jej nie oddamy. Rękę więc należy wyciągać świadomie z pełną wizją tego, co chcemy na niej wynieść i ile chcemy oddać.
A teraz wracając do pozwalania sobie. Na moją wizję na ten temat wpływ miały co najmniej trzy książki "Jak mniej myśleć", "Sztuka proszenia..." i "Z wielką odwagą". W tym momencie pewnie nie przywołam dokładnie, z której jaką część koncepcji będzie przedstawiona. To co jednak budzi we mnie uczucie ciepła i wspomnienie złapania oddechu, po którym rzeczywistość zaczęłam widzieć jakby wyraźniej, mniej mglistą i przerażającą, była pierwsza fala ostatniej pandemii. Wtedy to mogłam sobie pozwolić na to, czego w tzw. normalnym świecie nie da się zrobić bez poważnych konsekwencji. Musiałam wtedy bardzo mało. I to umożliwiło mi wiele tego, czego chciałam. Tak udało mi się zapoznać z "Jak mniej myśleć" i przy okazji z samą sobą. Wtedy właśnie zaczęłam sobie pozwalać. Przez te dwa lata przeszłam drogę o intensywności, której poprzednie lata razem wzięte nie dorównają. Pozwoliłam sobie odłożyć wszystko, uwierzyć bardzo, schować się i żyć jak lubię. Nie byłam na to przygotowana. Nie posiadłam w porę umiejętności zarządzania opcjami. Jakie konsekwencje zbieram tego do dziś zachowam dla siebie. Czy chciałabym to zmienić? Nie. Wolę dziś żyć w świecie, w którym muszę czasem rezygnować z możliwości, niż w tym, w którym ich nie mam z powodu przekonań o tzw. normalności. Nie widzieć możliwości to najgorzej.
Po co przydługi wątek autobiograficzny, który bynajmniej nie był zamierzeniem u początków tego tekstu? Nie mam pojęcia. Mam jednak wrażenie, że skoro przepłynął znaczy, że powinien tu być. Pozwalam na to. Pozwalanie sobie - wracajmy jednak do ważnej tej kwestii.
... "Rób to co kochasz" - ten tytuł na długo przed wyżej wymienionymi był otwarciem drzwi do pozwolenia. Właśnie olśnienie. Nie pamiętałam o tym długo, kiedy pytali mnie o początek. Mała książeczka, dużo zmieniła. Bez tego nie będzie nic z tego. Niespodziewanie wrócił w pamięć, zasłużenie i sprawiedliwie. Myślę, że sam niech przemawia bez dodatkowych komentarzy. Tymczasem...
Komentarze
Prześlij komentarz