strefy wyjść albo nie wyjść

Najtrudniej wyjść ze strefy dyskomfortu.
I choćby przyszło tysiąc choach'erów i każdy miał tysiąc voucherów na nowe, lepsze, odmienione ty, nie poderwą, taki to ciężar.

Bo jak nazwać strefą komfortu życie u boku męża tyrana, katorżniczą pracę w korpo prowadzącą do depresji, pętlę zaciskającą się na szyi pod naciskiem poczucia beznadziejności, że się wie, że się nie to chce, ale co innego, to już nie?
Kto był w tych miejscach ten wie, że najtrudniej z nich wyjść.

Czy oprócz postaci filmowych są ludzie, którzy potrafią tak w pełni rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady? Słuchałam tych legend z podziwem.
Tak po prostu spakować w pudło życie, wysłać gdzieś tam i zacząć nowe.
Uczą tego gdzieś? Bo chętnie bym się dokształciła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Który dałeś i zabrałeś

Rozmowy z i