Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Imię mama

Mamy nierzadko same odbierają sobie tożsamość odrębnej jednostki ludzkiej. Zapominają lub uznają, że powinny na zawsze zapomnieć o byciu po prostu kobietą o imieniu...dziewczynką, która ma własne pragnienia, wizję świata, marzenia o własnym pokoju.  Ważne jest dla nas, nazwijmy się społeczeństwem, byśmy nie odbierali mamom praw do zachowania swojego imienia. One muszą wiedzieć, że choćby wybrały inaczej, mają od nas zgodę na bycie człowiekiem. Na odpuszczenie wtedy, kiedy nie ma siły. Na własne zdanie w sprawie swojego domu. Na wybranie swoich potrzeb, bo są tak samo ważne jak potrzeby innych. Bez oceniania, choć zgadzać się nie musimy. Wydaje się proste. Jeśli jesteś człowiekiem, który nigdy nie spojrzał z oceniający wzrokiem na sytuację wykraczającą poza "ideał" tego, jak można definiować macierzyństwo,  masz czyste sumienie.  Jest jedna prawda, która powinna dźwięczeć nam w uszach od pierwszych dni naszego życia - dobry rodzic to szczęśliwy rodzic.  Oczywiście, że można by

Dlaczego starsi nie chcą, aby młodzi ich lubili?

Dlaczego starsi nie chcą, aby młodzi ich lubili? Przecież zasadniczo od istnienia tych młodych zależą ich np. emerytury.  Dziś po kolejnej interakcji ze starszą panią przyszła do mnie ta refleksja.  Ci młodsi zaopiekują się nimi w razie załamania zdrowia.  Oni ogarniają świat w aspektach, których fizycznie starsi już ogarnąć nie mogą.  Z jakiegoś nieznanego mi powodu prześladuje mnie przekonanie, że to ci starsi powinni nas uczyć empatii, relacji, spojrzenia na drugiego człowieka, lub choć w urzędu należącego się każdemu szacunku. Za każdym takim starciem, które zaczyna się od: "Proszę mi nie...", "Niech pani nie..." lub rozwija w jakieś niemiłe ironiczne, bolesne określenia budzi się we mnie dysonans poznawczy. Owocujący niepotrzebnym, ale jednak realnym, zranieniem.  Takie stawianie sprawy niesprawiedliwie zakłada złe intencje tego, któremu się tę sprawę wykłada.  A jestem z ogromnym stopniem prawdopodobieństwa domniemywać, że te złe intencje pojawiają się w promi

Czy pani po 30-tce jeszcze może?

Zamarzyć i zawalczyć. Przewrócić rzeczywistość do góry nogami. Uwierzyć. Zmienić. To udało nam się zrealizować do tej pory. Historia jak wiele innych - zaczęło się od rozmów z osobami. Choć może wcześniej był proces dojrzewania, z którym nierozerwalnie wiąże się bunt. Tak, czasem zdarza się, że ten proces musi się odwlec w czasie. Wychowani wśród "muszów", "trzebów" i "niemożów" potrzebujemy złapać oddech i nowe spojrzenie na świat, inaczej życie przecieka nam przez palce. Więc bunt i potrzeba zmiany ścieżki kariery i innych dziedzin życia były zapalnikiem dla Handmade in Roztocze.  Dzięki rozmowom z przyjaciółmi nie wpakowałam się w duży wydatek i w biznes, który mijałby się w znacznym stopniu z moim sercem. Pojawiła się wizja, która nakręciła działania - marka własna, klimaty artystyczne. Talent własny niestety nie pozwoliłby zrealizować tej wizji, potrzeba było ludzi, którzy potrafią. Tak znalazłam właścicielkę Kasitworów. Propozycja dotyczyła tworzenia
Kocham cię życie, ale nie zaprzeczysz, że to miłość jest trudna.