"Nie lubię zimnej kawy", czyli bajka o księżniczce, co substytuty i półśrodki źle znosiła.
Zawsze tak było. Zawsze, odkąd pamiętam. Wśród półśrodków było mi niewygodnie.
Nie lubię marynarek, które imitują firmówki za cenę taniego materiału. Jeść czegoś dlatego, że jest nagotowane, smaczne i za dobrą cenę.
Nie lubię się godzić z rzeczywistością na siłę. Opowiadania sobie historii, żeby wytłumaczyć, że to co mam jest warte docenienia, bo inni tego nie mają. Na długo to ze mną nie gada.
Odkąd pamiętam, kiedy musiałam wziąć to, coś zamiast tego, co chciałam krzyczało we mnie wszystko.
Nie lubię, kiedy czegoś chcę i wiem, że jest to osiągalne, być zmuszona do akceptowania wyjścia na 70%.
To się przenosi na inne sytuacje. Nie lubię nie szukać rozwiązań do kategorycznego wyczerpania się czasu. Coś może być zrobione tak, jak w szumnym zamyśle dopóki nie zadzwonił ostatni dzwonek.
Jak bardzo jest męczące? Dość. Jak bardzo dla mnie? Dość +.
Komentarze
Prześlij komentarz