Jak?

Jak to jest, że raz na jakiś czas odwiedza mnie Twój zapach? Wydobywa się znienacka, w chwilach prozaiczności, z zakamarków czterokątnej rzeczywistości? Łagodzi zmysły na sekundę, koi myśli rozbiegane, po czym chwyta je i ucieka, siejąc przyjemny zamęt, pozostawiając na nowo świadomość pustych kątów czterech?
Musi mieszkać gdzie indziej, dokładnie każdy kąt przeszukany - w żadnym go nie ma. Kiedyś mogłabym go odwiedzić, gdybym wiedziała... Kiedy bym chciała. Bo chciałabym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Który dałeś i zabrałeś

Rozmowy z i