... , który dałeś wiele, oddaję ci wdzięczności nie mniej nie więcej niż wzięłam siebie pewności. Poznać się dałeś z dobrej strony. Tę chciałabym zabrać w drogę, doprawdy, póki mogę. Poznałam dobrze ciebie, siebie zapomniałam. Dziś przyglądam się z boku, uspokojona, wiedzą wiedziona, że ofiara owocna. Spełniona. Kościele , co zabrałeś tak wiele, dziś być dla ciebie nie umiem, bo (nie) rozumiem.
Swej przeciętności się boję Swej przeciętności się lękam i przed przeciętnością uciekam, i pod przeciętnością pękam. W przeciętny poranek mej codzienności z nagła poczęła się we mnie myśl nie dająca spokoju - dreszcz, jak brzmi to przeciętnie. Jadę z innymi tramwajem idę z innymi ulicą, nadziwić się nie mogę, że oni tego nie widzą.
Komentarze
Prześlij komentarz